Zacznę nietypowo, bo od zagadki. Co konkretnie trzeba zrobić, żeby doczekać się realizacji próśb kierowanych do Urzędu Miejskiego w Dąbrowie Górniczej? Odpowiedź brzmi: najlepiej nic.
Takie przynajmniej odnoszę wrażenie, patrząc na „zaangażowanie” części radnych podczas komisji, sesji i spotkań. Wystarczy nie pytać, nie interesować się, nawet nie zabierać ze sobą dokumentów. Po prostu być.
Gdyby nie obecność moja i radnych z klubu Prawo i Sprawiedliwość panie protokołujące spotkanie nie miałyby zbyt wiele pracy. Tylko my dopytujemy, mamy wątpliwości, chcemy wiedzieć. Inni głos zabierają sporadycznie lub wcale. Mam wrażenie, że przychodzą na posiedzenia tylko po to, by podnieść rękę na „tak” i czasem rzucić złośliwym komentarzem.
Najsmutniejsze jednak jest to, że to nie pracowitość, szukanie rozwiązań, zgłaszanie uwag i składanie interpelacji jest w mieście doceniania.
Cudowna modernizacja przy ulicy Gruntownej
Wystarczy spojrzeć na przypadek ulicy Gruntowej. Od dwóch kadencji regularnie składałam wnioski, interpelacje, dopytuję o sprawę remontu i budowy drogi w tym rejonie. O wsparcie prosili mnie sami mieszkańcy, zbierali też podpisy pod wnioskami, by wzmocnić mój głos w Radzie Miejskiej i pokazać, jak wielu osób sprawa dotyczy.
Okazało się, najpierw, że na inwestycję musimy poczekać, bo w pierwszej kolejności naprawiona musi zostać kanalizacja. Czekaliśmy. Projekt modernizacji wodociągów się zakończył, oczywiście omijając tę okolicę. Gdy ponawialiśmy prośby i pytania, znów kazano nam czekać, aż nadejdzie właściwy czas. Dąbrowskie wodociągi chciały planować swoje roboty w porozumieniu z urzędem, odpowiedzialnym za stan nawierzchni. Z kolei urzędnicy kazali czekać, bo przecież trzeba dostosować się do kalendarza prac wodociągów. Tak mijały lata. Ostatnio jednak sprawa sama się rozwiązała! Najwyraźniej miały w tym swój udział siły wyższe. Jak wynika z ostatniej odpowiedzi wiceprezydenta Bazylaka, rury są w stanie dobrym i nie wymagają remontu. Wygląda na to, że zmodernizowały się same. Prawdopodobnie z nudów i bezczynności. Może i droga zbuduje się sama?
O szczegółach sprawy można doczytać w interpelacjach, m.in:
http://katarzynazagajska.pl/portfolio-item/interpelacja-dot-ulicy-gruntowa-antoniow/
http://katarzynazagajska.pl/portfolio-item/interpelacja-dot-ulicy-gruntowej-w-dzielnicy-antoniow/
ale również w artykule red. Anny Rykulskiej: http://twojezaglebie.pl/podzielono-nas-lepszych-gorszych/
Do Europy nam za daleko?
Takich ulic jest w naszym mieście wiele. Rozumiem argumenty strony prezydenckiej, że nie da się wszystkiego naraz zrealizować, że budżet gminy nie jest z gumy itp. Martwi mnie jedynie, że szczególnie tzw. zielone tereny Dąbrowy Górniczej nie mogą się doprosić inwestycji i pozostaje nam czekać na kolejne cudowne modernizacje.
Kolejnym takim przypadkiem jest ulica (tylko z nazwy) Europejska, o której pisało ostatnio Twoje Zagłębie. Mieszkańcy na remont czekają już 30 lat, aż w końcu we własnym zakresie zaczęli łatać dziury! Jak można przeczytać w artykule (http://twojezaglebie.pl/ulica-europejska-tylko-z-nazwy/) urząd deklaruje, że możliwe są obecnie jedynie doraźne działania, a naprawa nawierzchni co prawda została wpisana do harmonogramu prac na 2017 rok, ale wszystko zależeć będzie od wolnych środków…
Dodajmy do tego obraz szkolnej kuchni w Gołonogu opalanej w XXI wieku węglem (co na to organizacje walczące ze smogiem i niską emisją?!?), która nie może doczekać się modernizacji, mimo istniejącej dokumentacji projektowej, a także brak placu zabaw dla dzieci z ulicy Związku Orła Białego (o ustawienie urządzeń i remont ogrodzenia proszę już również od kilku lat) i wiele innych tego typu absurdów.
Zaczynam się zastanawiać, czy my naprawdę mieszkamy w tej samej, przyjaznej, zielonej Dąbrowie Górniczej, która w dodatku szczyci się doskonałą kondycją budżetu?
Pewnie o wiele łatwiej i spektakularnej postawić kolejny plac zabaw dla dzieci w centrum miasta, które mają do dyspozycji piękne przyszkolne boiska, nowe urządzenia do zabaw i w dodatku park niż zainwestować w oddaloną dzielnice,w której nie działa już nawet świetlica prowadzona niegdyś przez organizację III sektora.
Przedsiębiorcom też łatwo nie jest
Niepokoi mnie również podejście urzędników do kwestii zdrowia i brak przychylności dla przedsiębiorców, którzy myślą nie tylko o rozwoju biznesu, ale i dzielnicy w której działają.
Mam na myśli przychodnie Duodent, która działa w dawnej przychodni PKP. Współwłaściciele, lekarze prowadzący swoją działalność na terenie Ząbkowic od 1998 roku, kupili działkę w sąsiedztwie sklepu Biedronka (na tyłach Przedszkola nr 33). Inwestowali z myślą, że rozszerzą działalność, oferując mieszkańcom nie tylko gabinet stomatologiczny, ale równie z trudno dostępne usługi, takie jak gabinet urologiczny czy geriatryczny.
Na przeszkodzie stanął jednak plan zagospodarowania przestrzennego i jak – twierdzą urzędnicy – wysokie koszty wprowadzenia w nim zmian. Działka, która nabył Duodent przeznaczona jest pod usługi ogrodnicze i leśne. Wygląda na to, że łatwiej wybudować w sąsiedztwie mieszkańców Ząbkowic zakład przemysłowy niż przychodnię stomatologiczną, która przecież nie jest działalnością uciążliwą.
O szczegółach dyskusji dotyczącej przychodni warto poczytać więcej. Tu link do protokołu z posiedzenia Komisji Rozwoju i Promocji Miasta z dnia 8 grudnia 2016 roku (http://www.bip.dabrowa-gornicza.pl/BIP.aspx?Sel=17500&Nr=1&ident=99399)
***
Na koniec, odwołując się jeszcze do primaaprilisowych żartów części radnych, chciałabym jeszcze podkreślić, jak wielka, społeczna odpowiedzialność na nas spoczywa. Mam nadzieję, że do radnego Kamila Dybicha dotarły głosy zaniepokojonych, głównie starszych, mieszkańców, którzy słyszeli, że Strzemieszyce, z inicjatywy radnych PiS, będą odłączać się od Dąbrowy Górniczej. Taką informacje na swoim facebookowym profilu podał radny. Nie do wszystkich dotarła finezja dowcipu radnego, a częściej wywołał on niepokój, dezinformacje i polityczne spory. Na przyszłość – dla dobra mieszkańców – proszę o rozwagę w doborze konkretnych (a jakże!) dowcipów.
Katarzyna Zagajska