Drożeją śmieci, psują się piloty, a 1,7 mln złotych na FPŻ zawsze się znajdzie – Katarzyna Zagajska

Drożeją śmieci, psują się piloty, a 1,7 mln złotych na FPŻ zawsze się znajdzie

Mieszkańcy mają prawo znać najbardziej pracowitych urzędników w Dąbrowie Górniczej
7 czerwca, 2019
Podwyżka cen śmieci w Dąbrowie Górniczej, czyli kieszeń mieszańców nie jest bez dna
4 lipca, 2019

Drożeją śmieci, psują się piloty, a 1,7 mln złotych na FPŻ zawsze się znajdzie

Z sesji na sesję, z komisji na komisję atmosfera w Dąbrowie Górniczej coraz bardziej gęstnie. Tym razem okazało się m.in,  że w najważniejszym głosowaniu podczas czerwcowego posiedzenia radny opozycji, Jerzy Reszke, nie ma możliwości oddania głosu. W naszym mieście problemy techniczne, zepsuty pilot do głosowania to raczej powód do złośliwych docinków, a nie reasumpcji głosowania. Trudno mi się zgodzić z taką atmosferą pracy i trybem procedowania.

Podwyżki za śmieci to dopiero początek

Martwi mnie także to, co czeka mieszkańców Dąbrowy Górniczej. Chodzi o drastyczne podwyżki cen za odpady, widmo opłaty adiacenckiej, które znów wraca, po tym jak miasto przegrało przed Naczelnym Sądem Administracyjnym sprawę o uchwałę z zerową stawką opłaty. Ale może od początku.

Od kilku miesięcy polskie samorządy regulują w gminach na nowo stawki za odpady. Zwykle podwyżki oznaczają burzliwą dyskusję, próbę znalezienia oszczędności, czy też sposobu, jak wzrost cen, może najmniej dotknąć mieszkańców. Tak stało się np. w Częstochowie, Tychach czy Brzezinach. W Dąbrowie Górniczej prezydent Bazylak, nawołując do odpowiedzialnego podejścia do tematu, nie wspomniał słowem, o krokach, które poczyniono, aby konieczność tak drastycznej podwyżki nieco zniwelować.  Czy zrobiono kalkulacje? Czy zastanawiano się, czy być może warto wyjść z apelem do rządu o wsparcie w tej sytuacji? Czy zastanawiano się, czy dąbrowski system odpadów w naszym mieście działa optymalnie? Czy nie warto przekalkulować oszczędności, nad choćby zmniejszeniem składu rady nadzorczej w Albie (dziś jest to aż pięć osób, nie wystarczyłoby np. trzy?) Może trzeba renegocjować umowę? Wprowadzić inne zasady odbioru śmieci w Dąbrowie Górniczej?

Nie wiem, podsuwam jedynie możliwe rozwiązania i chciałabym, żeby w ramach odpowiedzialnych działań, zacząć szukać sposobów, a nie obarczać winą za podwyżki jedynie wzrost opłaty marszałkowskiej (przy okazji, polecam bardzo merytoryczne wystąpienie radnego Piotra Ślusarczyka w tym temacie) i biernie przyglądać się, czy mieszkańcy zbuntują się przeciwko skokowi ceny za śmieci segregowane z 12zł na 20zł oraz 20zł na 40zł  za niesegregowane.

Bardzo mi przykro, że osoby, które przykładają się do segregacji śmieci również zostają „ukarane” podwyżkami. Wśród mieszkańców terenów zielonych jest wiele takich osób, które chcą, potrafią i widzą korzyść w odpowiedniej segregacji odpadów. Nie jest to dla władz miasta żaden argument ani pomysł na motywowanie i swoiste nagradzania pozytywnych zachowań.

Jednak to nie tylko ceny bulwersują w tej całej sprawie. Okazało się, że wspomniany na wstępie radny Reszke miał problem z pilotem do głosowania. Urządzanie sprawiało mu kłopoty już wcześniej podczas posiedzenia i zgłaszał to, widziały to także osoby siedzące w pobliżu. Podczas głosowania nad uchwałą dotyczącą podwyżki śmieci radny zagłosował na „nie”. Na tablicy wyświetliło, że był w grupie osób popierających wzrost cen. Oczywiście nastąpiło wielkie poruszenie, powstał szybki wniosek pisemny o reasumpcję głosowania, nie zabrakło też komentarzy, że może radny był faktycznie „za” lub się pomylił. Ostatecznie radni klubów sprzyjających prezydentowi nie wyrazili zgody na powtórzenie głosowania. Podwyżka cen za śmieci została przyjęta. Potem technicy potwierdzili, że to nie pomyłka radnego, ale urządzenia do głosowania zawiodło. Ciekawe, czy podobne zdarzenia i cudowne pomyłki będą miały miejsce w przyszłości nad równie ważnymi uchwałami.

Dąbrowa Górnicza przegrała w sprawie opłaty adiacenckiej

Jeszcze będąc w temacie „cudownych pomyłek” mam dodatkowe, niepokojące wieści. Z NSA nadszedł wyrok dotyczący wprowadzenie stawki 0% opłaty adiacenckiej. Oczywiście negatywny dla mieszkańców Dąbrowy Górniczej. W takich sytuacjach pozostaje tylko westchnąć: „a nie mówiliśmy”. Przypomnę, że to prezydentowi Zbigniewowi Podrazie tak spieszyło się do uchwalenia „zerowej” stawki opłaty adiacenckiej. Najwyraźniej zależało mu, aby wyprzedzić propozycję grupy radnych, którzy sprzeciwiali się drakońskim stawkom i stylowi ich egzekucji wobec mieszkańców. Proponowaliśmy, aby stawka wynosiła 1%, wówczas byłaby faktycznie symboliczna lub w ogóle nie opłacałoby się jej egzekwować miastu, ale byłaby określona w uchwale. Teraz pozostaje nam tylko pewność, że chodziło tylko o uciszenie nastrojów w mieście i spokój do wyborów. Zobaczymy, co dalej z tematem zrobi obecny prezydent Bazylak.

O tym jak to było z pospiesznie zwoływaną sesją, byle by tylko wyprzedzić naszą propozycję dotyczącą problemu opłaty adiacenckiej można sobie przypomnieć na przykład tu: http://katarzynazagajska.pl/razace-naruszenie-prawa-czyli-losy-prezydenckiej-uchwaly

Przy okazji wrócę jeszcze do początku czerwcowej sesji i dyskusji o zmianach w budżecie miasta i Wieloletniej Prognozie Finansowej. Moją uwagę zwrócił wzrost o 1,7 miliona złotych na dodatkowe zadania w Fabryce Pełnej Życia. Dopytałam, co to za „dodatkowe”, nieprzewidziane inwestycje z budżetem większym niż kilka czekających od lat na realizację remontów. Usłyszałam długą listę pomysłów „poprawiających funkcjonalność” przestrzeni FPŻ. Przypomniałam więc prezydentowi, że nie tylko mieszkańcy ulicy Ujejskiej czekają na remont kawałka ulicy od lat 70-tych.  Ciągle mówi się także, że tuż obok, na skrzyżowaniu alei Zwycięstwa i ulic: Konstytucji i Ujejskiej mamy problem ze złą geometrą skrzyżowania, co oczywiście wpływa poważnie na bezpieczeństwo kierujących i pieszych. Kolejny taki przypadek znajdziemy na Osiedlu Młodych Hutników, gdzie mieszkańcy czekają na gruntowną modernizację kanalizacji i remont alei Zwycięstwa. Ja piszę interpelacje, upominam się o te inwestycje przy każdej okazji i słyszę, że jeśli będą pieniądze, będzie realizacja. Już wiem przynajmniej, gdzie one są. W pracach dodatkowych FPŻ. Domyślam się, że mieszkańcom pewnie będzie „miło” to usłyszeć.

Ile zarabiał dyrektor Zbigniew Grzywnowicz?

Równie „dobre” wiadomości płyną z Zagłębiowskiego Centrum Onkologii. Nowa pani dyrektor, Iwona  Łobejko (już oficjalnie dyrektor, nie p.o.) zaprezentowała nam wyniki finansowe szpitala, po lekturze których miałam w zasadzie jedną refleksję: wielka szkoda, że od lat mówimy o programie naprawczym szpitala i od lat słyszeliśmy, że tak doskonały menedżer jak Zbigniew Grzywnowicz przygotuje i zrealizuje program naprawczy, zamiast oddać temat – jak proponowałam – w ręce niezależnych ekspertów. Dziś mamy tego skutki, choć rok 2018 kończymy w ZCO ze stratą „zaledwie” 5 mln 800 tysięcy złotych. Przy okazji dzięki nadzwyczajnej uprzejmości obecnego prezydenta dowiedzieliśmy, na mój wniosek, ile zarabiał doskonały menedżer Grzywnowicz oraz Zbigniew Podraza, poprzedni prezydent, który przez blisko dwie dekady oficjalnie pozostawał na stanowisku dyrektora dąbrowskiego szpitala. Dociekliwym przypominam moją interpelację w tej sprawie i polecam zapoznanie się z odpowiedzią: http://katarzynazagajska.pl/portfolio-item/interpelacja-dot-pensji-dr-zco/ Kwoty robią wrażenie nawet na najmniej wrażliwych na takie informacje osobach.

Jeszcze jedna niezwykła ciekawostka. Podczas dyskusji na Komisji Ochrony Zdrowia i Pomocy Społecznej, podczas której analizowaliśmy dokumenty i sprawozdania ZCO, zauważyliśmy fragment, z którego wynikało, że zarząd szpitala starał się w Banku Gospodarstwa Krajowego o kredyt na restrukturyzację zadłużenia. Funduszy nie udało się zdobyć, bo nie było zgody („brak woli”) Podmiotu Tworzącego.  Byliśmy tą informacją bardzo zaskoczeni, bo Rady Miejskiej nikt o taką zgodę nie pytał, a wynikało z tego fragmentu, że finansowa sytuacja szpitala to nasza wina.

Pani dyrektor, która oczywiście przygotowując materiały, bazowała na dokumentach pozostawionych przez poprzedników, obiecała sprawdzić raz jeszcze te informacje. Okazało się, że po dodatkowej weryfikacji usunięto ten fragment, jako rzeczywiście „nieuprawniony”. Co dziwne Rada Społeczna ZCO szpitala nie miała najmniejszych wątpliwości, żeby przyjąć dokument z tak oczywistym błędem. Dziwię się, bo zasiada w niej przecież wiceprzewodniczący Rady Miejskiej. Wielka szkoda, że najwyraźniej nie weryfikuje informacji, które godzą w dobre imię radnych, ale także mieszkańców.

Na koniec zupełna niespodzianka. We wszystkich komisjach i inicjatywach należących do Rady Miejskiej nie ma miejsca na radnych, którzy nie sprzyjają prezydentowi. Już do tego przywykłam, że np. radny Kamil Dybich z chęcią połączy kilka(naście?) funkcji, byle tylko nie pozwolić działać pewnej, omijanej konsekwentnie grupie samorządowców, do której i ja się zaliczam. Nie spodziewałam się więc podczas dyskusji o składzie komisji dotyczącej wyboru ławników swojego nazwiska, a padło ono z ust radnego Żmudki. W dodatku okazało się, że uwagi na doświadczenie zostałam przewodniczącą tego zespołu. Bardzo mi miło. Zatem zabieram się do pracy.

Katarzyna Zagajska