Kiedy w końcu zacznie się szanować radnych, którzy mają inne zdanie?
Szanowni Państwo,
Muszę przyznać, że bardzo martwię się o prezydenta Zbigniewa Podrazę. Kolejne wystąpienie sesyjne czytał z kartki, był ewidentnie nieprzygotowany. Miałam wrażenie, jakby po raz pierwszy widział ten materiał, który prezentuje. Zastanawiam się, czy prezydent jest tak bardzo zmęczony, czy tez dzieją się w urzędzie jakieś niepokojące rzeczy. Wcześniej podobne odczucia miałam po sesji, na której omawialiśmy kwestie opłaty adiacenckiej, a potem skargi na decyzję wojewody w tej sprawie. Teraz chodzi o absolutorium, czyli zatwierdzenie przez radnych wykonania budżetu. Sprawa była więc poważna, a ja jako radna czułam się po raz kolejny niepoważnie potraktowana.
Swoje wystąpienie na sesji majowej miałam już tradycyjnie na końcu. Jestem radną, która nie należy do żadnego klubu, a zgodnie ze statutem to właśnie kluby maja pierwszeństwo. Zwykle więc staram się nie powtarzać w dyskusjach tego, co już wcześniej powiedzieli moi przedmówcy.
Kiedy w swoim wystąpieniu dotyczącym absolutorium Zbigniew Podraza mówił, że Dąbrowa Górnicza przoduje w różnych raportach, rankingach i zestawieniach, potwierdziłam, że owszem. Miałam ze sobą ranking miast województwa śląskiego w kontekście zobowiązań wymagalnych (czyli mówiąc prosto: faktur, którym termin płatności już minął). Ewidentnie jesteśmy liderem zestawienia w województwie.
Większość gmin reguluje należności w terminie. Gdy spojrzy się na tabelę niemal wszędzie widać zera. W Dąbrowie Górniczej – łącznie w 2017 roku niezapłaconych rachunków i faktur mieliśmy na 4 miliony złotych. Nie wiem, jak Państwa, ale mnie ta suma przeraża. Zwłaszcza, że zwykle jednostki samorządu terytorialnego to rzetelni płatnicy. Najwyraźniej nie dotyczy to Urzędu Miejskiego w Dąbrowie Górniczej.
Na ten sam problem zwracała uwagę Regionalna Izba Obrachunkowa, podkreślając, w swojej opinii że na przyszłość dobrze byłoby płacić zobowiązania w terminie
Podniosłam również temat dywidendy, którą Dąbrowskie Wodociągi przestały wypłacać miastu, odkąd to nasz dąbrowski samorząd samodzielnie jest właścicielem. Dywidenda jako źródło wpływów do budżetu stopniowo zmniejszała się, aż w końcu zupełnie zniknęła.
Informacje te prezentował Patryk Kuzior, przewodniczący Rady Nadzorczej dąbrowskich wodociągów i naczelnik wydziału nadzoru właścicielskiego i kontroli wewnętrznej w jednej osobie. Korzystając z okazji chciałam zapytać, ile wynosi uposażenie członków RN. Być może gdyby ją zmniejszyć, tak jak planowano zmniejszyć dietę radnych, akurat wystarczyłoby na pokrycie brakujących środków na wypłatę miastu dywidendy?
Próbowano mi w tym miejscu odebrać głos i wmówić, że sprawa nie ma związku z sytuacją finansową w wodociągach. Owszem ma. Złożyłam więc interpelację o przekazanie mi takich informacji pisemnie.
W tym mieście priorytety się odświeża, a nie realizuje
Ogromne problemy finansowe ma również dąbrowski szpital. Zresztą, co tu dużo mówić. Radna Krystyna Stępień w swoim wystąpieniu na sesji podkreślała ogromny rozwój miasta, prospołeczne i prozdrowotne ogromne inwestycje, które zostały zrealizowane w ubiegłym roku.
Tymczasem sama kilka dni wcześniej, jako przewodnicząca Komisji Ochrony Zdrowia i Pomocy Społecznej, przygotowując priorytety do budżetu na 2019 roku radna po prostu przepisała cały zakres z 2018 roku, bo żadne z przez nas wskazanych inwestycji nie zostały wykonane.
Żeby jednak nie było, że komisja zmieniła jedynie datę, zaprezentowano nasze ubiegłoroczne priorytety zamiast w formie listy, to w ujęciu tabelarycznym z podziałem na inwestycje oraz modernizacje i remonty.
Tu już nie chodzi o to, że urzędnicy nie wzięli się za wykonanie moich wniosków, czy interpelacji. Tu mowa o priorytetach, wskazanych przez wszystkich członków Komisji Ochrony Zdrowia i Pomocy Społecznej, które nie zostały wykonane. Pytają Państwo jakie to były zadania? Wspomnę może o konieczności wymiany drzwi w Domu Pomocy Społecznej, bo te obecnie nie spełniają już wymagań przeciwpożarowych.
Proszę sobie teraz wyobrazić, że w DPS jest jakieś niebezpieczne zdarzenie z ogniem…Nie jest to najwyraźniej wystarczający argument. Może faktycznie zadanie lepiej będzie wyglądało w tabelce niż na liście i doczeka się ostatecznie realizacji. Jest tam również oczywiście całe zestawienie innych potrzeb: np. dotyczących ośrodka „Przystań” i MOPSu i szpitala, czy żłobka. Jednak najbardziej poraża mnie przykład z brakiem środków na wymianę 17 niebezpiecznych drzwi.
Idealni radni też robią literówki
Potem pojawiła się dyskusja dotycząca obniżenia diet radnych złożona przez kolegów z klubu PiS. Chodziło o 20 proc. w przypadku radnych funkcyjnych (przewodniczący) oraz 25% w przypadku pozostałych radnych. Przyznam szczerze mam mieszane uczucia. Ja swoją dietę od zawsze przekazywałam na cele społeczne. Kupuję dzieciom książki, nagrody, wspieram stowarzyszenia, jeżdżę na interwencje, które zgłaszają mi mieszkańcy. Jako jedna z nielicznych prowadzę regularnie stronę internetową i wiem, że jest dla Państwa źródłem cennych informacji, a dla mnie miejscem, gdzie mogę podzielić się z mieszkańcami efektami codziennej pracy. Utrzymanie strony internetowej również kosztuje. Ostatnio, aby zmieścić swoje interpelacje na stronie musiałam dokupić więcej pamięci na serwerze. Dieta radnej jest mi niezbędna do pełnienia obowiązków i misji społecznej, za jaką uważam (co często przecież powtarzam) pracę w samorządzie.
Moje wystrzępienia dotyczące diety znajdą Państwa tu (w materiale Telewizji Katowice oraz TV Silesia
http://katowice.tvp.pl/37332154/radni-chcieli-obnizyc-swoje-uposazenia-wiekszosc-sie-sprzeciwila
oraz
Dla mnie argumentem jest również to, że to już koniec tej kadencji samorządu. Trudno w ten sposób przygotowywać grunt Radzie Miejskiej kolejnej kadencji. Pewnie chcielibyśmy, aby w szeregi radnych wstąpili młodzi, wykształcenie i operatywni ludzie, a tymczasem mamy dla nich komunikat: nie idźcie do samorządu, bo to miejsce wyłącznie dla ludzi, którzy mają własne pieniądze. Takim tokiem myślenia, rzeczywistości nie zmienimy. W głosowaniu imiennym wstrzymałam się wiec od głosu i wcale nie obawiam się, o tym głośno mówić.
Próbowałam jeszcze przeforsować poprawkę, by wszystkich radnych traktować jednakowo, czyli wszystkim obniżyć diety o 25%. Oczywiście ten pomysł nie zyskał akceptacji. Co ciekawe w tracie dyskusji, ktoś zauważył, że w projekcie złożonym przez radnych brakuje paragrafu drugiego (pomylono numerację), radni sprzyjający prezydentowi Podrazie mieli więc pole do popisu i uciechy.
Była to oczywista omyłka pisarska i wystarczyło po prostu zmienić kolejność. Kiedy ogłoszono przerwę, słyszałam ile okazji do żartów mieli radni z autorów uchwały. Ile się znów nasłuchałam o nieprofesjonalizmie. Sięgnęłam więc po pierwszy z brzegu dokument, a było to akurat sprawozdanie z budżetu szpitala. Od razu zauważyłam, że przy danych pojawiała się data zamiast z 2017 roku to z 2007 roku. Czyli profesjonalny menedżer szpitala i idealni radni mogą się mylić i głosować dokumenty dotyczące dziesięciu lat do tyłu, a numeru paragrafu pomylić już nie można?
Usłyszałam, że moja uwaga jest nie na temat, bo sprawozdanie budżetu już zostało przegłosowane. Czasem ręce mi opadają. Oczywiście projekt uchwały dot. obniżki diety nie miał szans, by przejść, szkoda tylko czasu na tę dyskusje.
Wiceprezydent nie lubi konkurencji
Podczas tej sesji złożyłam dziewięć interpelacji, jedna z nich dotyczy szczególnie przykrej i bulwersującej sprawy. Chodzi o placówkę InCorpore, która zarówno w Częstochowie jak i w Dąbrowie Górniczej uzyskała uprawnienia do bycia publiczną placówką, świadczącą specjalistyczne usługi z zakresu diagnostyki i terapii
Z tego co mi wiadomo w Częstochowie prezydent pogratulował właścicielce obiektu, że wspólnie z miejskimi placówkami zajmować może się wsparciem dla dzieci z niepełnosprawnościami i innymi specjalnymi potrzebami. Co wydarzyło się w Dąbrowie Górniczej?
Prezydent złożył odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, a jak to nic nie dało – poszedł również do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Nasze miasto zamiast się cieszyć, że rosnące potrzeby dzieci i młodzieży uda się wesprzeć wspólnie z nowocześnie wyposażoną, zatrudniającą specjalistów poradnią, idzie z nimi na wojnę i robi wszystko by nie dopuścić „konkurencji”. Moim zdaniem to skandal!
W dodatku o całej sprawie się nie mówi, a gdy na komisji proponuję, by rodziców dzieci z orzeczeniem o niepełnosprawności informować, że nie trzeba czekać w długich kolejkach, tylko pójść do InCorpore, wiceprezydent Krupa protestuje, że nie ma obowiązku reklamować prywatnych placówek, nie wie nawet co się tam dzieje i czym się zajmują.
Może wystarczyło się zainteresować, czy InCorpore spełnia wszystkie normy i zezwolenia?
Dla przypomnienia dodam tylko, że to ta sama placówka, do której nie chciano zamontować windy, bo miała kosztować według szacunków urzędników 500 tysięcy złotych. Teraz okazuje się, że udało się to zrobić za nieco ponad 100 tysięcy zł, ale dopiero po medialnym szumie i sprzeciwie mieszkańców.
Tu dla przypomnienia artykuł: http://www.katarzynazagajska.pl/na-winde-wstydu-wciaz-brakuje-srodkow-dodano-26-10-2017/
Wnioskowałam również o sporządzenie opinii prawnej przez radców prawnych z urzędu miejskiego. Na Komisji Rozwoju i Promocji Miasta złożyłam wniosek dotyczący Pogorii IV i zorganizowanie posiedzenia wyjazdowego. Poprosiłam o przegłosowanie go. Usłyszałam, że zgodnie regulaminem przewodniczący Kamil Dybich wcale nie ma obowiązku poddawać pod głosowanie wniosków radnych i tego po prostu nie zrobi. Na mój wniosek zaprotokołowano to stwierdzenie. Uważam, że radny Kamil Dybich nadużył swoich uprawnień i postąpił wbrew statutowi. Wnioski pod głosowanie zgłaszać mogą nawet radni nie będący członkami komisji – tak wynika ze statutu, rozumiem, że w opinii Kamila Dybicha wyjątek stanowią moje propozycje. No zobaczymy co na to zespół prawników.