Choć kadencja Rady Miejskiej trwa jeszcze kilka dni, mieliśmy już okazję oficjalnie podsumować ją i podziękować sobie wzajemnie za współpracę. Dla mnie była to druga kadencja działalności w samorządzie oraz bardzo pracowite i aktywne cztery lata. Serdecznie dziękuję mieszkańcom za zaufanie i wsparcie każdego dnia. Liczę na Wasze głosy w najbliższą, wyborczą niedzielę.
Jak znalazłam 5 milionów w budżecie miasta
Symbolicznym podsumowaniem mojej pracy w samorządzie było znalezienie „zagubionych” pięciu milionów złotych w Wieloletniej Prognozie Finansowej naszego miasta, którą przedłożono nam do głosowania. Co ciekawe nie znalazł ich radny Kamil Dybich, który chwilę przede mną jako przewodniczący branżowej komisji potwierdzał oficjalne, pozytywne stanowisko wobec projektu uchwały.
Widocznie tradycyjnie już nie miał potrzeby za bardzo wgłębiać się w dokumenty, by wyrazić swoje stanowisko. Takie podejście jest mi zupełnie obce i zawsze protestowałam przeciwko bezrefleksyjnemu podnoszeniu rąk w głosowaniu. Za to narażam się na buczenie, niewybredne komentarze, oskarżenia i często po prostu zwykłe chamstwo ze strony radnego.
Ze zdumnieniem zauważyłam również nieobecność na sesji kandydata na prezydenta Marcina Bazylaka. Podejrzewam, że był zbyt zajęty kampanią, by uczestniczyć w ostatnim posiedzeniu kadencji.
Miłym akcentem na koniec kadencji, czym muszę się z dumą pochwalić (!), jest również stypendium miasta dla mojej córki Julii za wyniki sportowe. Ciężko na nie pracowała i w końcu osiągnęła cel. Gratuluję córeczko!
Za nami pracowite cztery lata i bardzo intensywny czas kampanii wyborczej. To była dla mnie wyjątkowa kadencja również z tego względu, że na samym początku szybko okazało się, że pracować będę sama. Do Rady Miejskiej dostałam się z listy DWS-Niezależni razem z Szymonem Widerą i Renatą Solipiwko oraz Edwardem Boberem. Ta grupa radnych szybko uwolniła się spod szyldu, z którego startowali, tworząc własny klub DWS. Radnemu Widerze dodatkowo poszczęściło się w życiu, bo dostał pracę w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej. Pracuje tam również Edward Bober. Niezwykły przypadek, prawda? Obaj panowie bardzo lubią podkreślać swoją niezależność, mimo że ich pracodawcą jest gmina, czyli prezydent Podraza.
Pracowałam sama, ale to tylko zmotywowało mnie do intensywniejszego działania. Jedynymi partnerami do współpracy w Radzie Miejskiej był od czasu do czasu klub Prawa i Sprawiedliwości. Tak było m.in. w przypadku opłaty adiacenckiej, gdy dwaj członkowie klubu PiS: Grzegorz Jaszczura i Jerzy Reszke wspólnie ze mną zaangażowali się na rzecz uwolnienia mieszkańców od tego problemu.
Dziękuję obu panom za wsparcie w tej sprawie, ale muszę przyznać, że dzięki naszej współpracy jestem obecnie przez wiele osób kojarzona jako zwolenniczka PiS. Korzystając z okazji chciałam oświadczyć, że nie jestem sympatyczką tej partii. To urok pracy w samorządzie, że czasem trzeba połączyć siły (z ludźmi, a nie szyldami partyjnymi!), aby osiągnąć cel. W naszym przypadku było to np. wsparcie dla mieszkańców w związku z horrendalnymi kwotami z tytułu opłaty adiacenckiej.
Nie jesteśmy partią polityczną!
Wielu mieszkańców podczas spotkań pyta mnie również, do jakiej partii należę ja i członkowie Razem dla DG i trudno im uwierzyć, że…do żadnej. Jak już wspomniałam samorząd rządzi się innymi prawami, nie potrzeba sztandarów partyjnych, by działać skutecznie. W samorządzie liczą się ludzie.
Różnicę można odczuć jedynie w czasie kampanii wyborczej, gdy partie na swoje działania otrzymują środki z centralnych budżetów, a my – lokalne komitety – pokrywamy wszystko z własnych pieniędzy i sprzyjających nam osób.
Kończę tę kadencję samorządową już nie sama, bo mam wokół siebie grupę niezwykłych osób. Pracowita, zaangażowana, profesjonalna i skuteczna w działaniu grupa działaczy Stowarzyszenia Razem dla DG. Polecam Waszej uwadze listę naszych kandydatów do Rady Miejskiej.
Przy okazji warto wspomnieć także debatę prezydencką w Strzemieszycach. Na uczestnictwo w niej zdecydowałam się ja, Artur Borowicz i Robert Warwas. Nie znaleźli czasu niestety Marcin Bazylak ani Edward Bober. Dla mnie to była kolejna okazja do spotkania z mieszkańcami i tak właśnie byłam na to przygotowana. Podzieliłam się z mieszkańcami bieżącą wiedzą na temat sytuacji w mieście i samorządzie. Przygotowałam również pakiet konkretnych propozycji dla terenów zielonych, które zaprezentowałam w formie Umowy z wyborcami z własnoręcznym podpisem. Słowa dotrzymam!
Jak wspominałam, nie mamy wielkich struktur partyjnych, nie zatrudniamy sztabu ludzi, tylko sami pracujemy na swój sukces. Aby zdążyć odwiedzić każdą dzielnicę i jej mieszkańców stworzyliśmy harmonogram spotkań, którego ściśle się trzymamy. Propozycja debaty pojawiła się stosunkowo niedawno, musiałam więc po nieco ponad godzinie opuścić Strzemieszyce i jechać na kolejne spotkanie. Serdecznie dziękuję za wszystkie miłe słowa i doping do działania i dalszej pracy.
Kampania wyborcza trwa jeszcze tylko jeden dzień, potem liczę na Państwa głosy. W niedzielę spotkajmy się przy urnie wyborczej, abyśmy w poniedziałek mogli obudzić się w zupełnie nowej, lepszej Dąbrowie Górniczej.
Proszę o Twój głos!
Katarzyna Zagajska