Dialog, dialog i jeszcze raz: rozmawiajmy! – Katarzyna Zagajska

Dialog, dialog i jeszcze raz: rozmawiajmy!

19.05.2016 – Nieoczekiwanie pożegnanie i absolutorium (już bez niespodzianek)
19 maja, 2016
Nie prośbą to groźbą, czyli jak miasto zachęca mieszkańców do sieci kanalizacyjnej
6 lipca, 2016

Dialog, dialog i jeszcze raz: rozmawiajmy!

Ostatnia sesja przed wakacjami zaczęła się dla mnie wyjątkowo. Podczas posiedzenia Moja Mama za swoją bohaterską postawę, skuteczną reanimację i uratowanie życia mieszkanki Dąbrowy Górnicza została wyróżniona przez prezydenta miasta. Gratuluję Ci Mamo i jestem dumna z Twojej postawy jako córka i jako radna.

Potem już było o wiele mniej przyjemnie. W poniedziałek przed sesją rodzice ze szkoły nr 26 w Dąbrowie Górniczej złożyli wniosek o zabranie głosu w sprawie swoich dzieci i planów łączenia zajęć lekcyjnych klas IV i V w nowym roku szkolnym. Rodzice nie chcą się na to zgodzić i chcieli przedstawić swój punkt widzenia. Niestety ze względów formalnych głosu im nie udzielono – wniosek złożyli za późno. Usiłowałam przypomnieć przewodniczącej Agnieszce Pasternak, że w ważnych sprawach może udzielać głosu mieszkańcom, niezależnie od tego czy wniosek złożyli w regulaminowym terminie czy nie. Widocznie przewodnicząca uznała, że problemy uczniów nie są wystarczająco istotne, bo ze swoich uprawnień nie skorzystała.

Organizacja czy oszczędności kosztem dzieci?

Co jeszcze bardziej niepokojące, powiedziałam na sesji, że rodzice rozmawiając o swoich problemach m.in. z panią wiceprezydent Krupą, mieli wrażenie, że zastrasza się ich, by przypadkiem sprawy nie nagłaśniali. Pani prezydent zaznaczała, że nic takiego nie miało miejsca, a łączenie klas w części małych dąbrowskich szkół jest po prostu organizacją nauczania, a nie formą oszczędzania na jakości oświaty w mieście. Dziwi mnie to zwłaszcza, że na tej sesji budżet, na którym pracowaliśmy wynosił już 660 mln zł.

Sporo kontrowersji podczas sesji wzbudził również projekt dofinansowania in vitro. Nie jestem przeciwna tej formie wspierania rodziców borykających się z niepłodnością. Znam wiele wspaniałych dzieci poczętych tą metodą. Uderzyła mnie jednak forma, w jakiej wnioskodawcy rozpoczęli pracę nad projektem. Bez dyskusji, konsultacji i na kilka dni przed sesją dostajemy obszerne materiały, nad którymi mamy głosować. Uważam, że to zbyt poważny i delikatny temat, by procedować nad nimi w takim trybie.

Martwi mnie to, że ten styl pracy powoli staje się standardem w dąbrowskim samorządzie. Brakuje dialogu, wyjaśnień, a czasem najprostszych informacji. Chodzi o sytuację nieoczekiwanych zmian na kluczowych stanowiskach w urzędzie: dwóch wieloletnich wiceprezydentów zrezygnowało ze swoich funkcji. Najpierw Henryk Zaguła, a teraz Paweł Gocyła. Patrząc z perspektywy mieszkańca, zupełny brak informacji rodzić może poważny niepokój. Może dzieje się coś złego? Może prezydenci sobie nie radzili? Może prezydent zmienia politykę? Tylko w jakim kierunku wszystko teraz będzie szło..?

Jako radni również dowiadujemy się z zaskoczenia lub przypadkiem o najistotniejszych przecież ruchach kadrowych, czy ostatnio – składzie komisji konkursowej opiniującej kandydatów na dyrektorów oddziałów szkolno-przedszkolnych. Czy w rozmowach z mieszkańcami mamy opierać się także wyłącznie na plotkach i domysłach?

Podobnie sprawa ma się z opłatą adiacencką. Strona prezydencka twierdzi, że prawo obliguje ją do pobierania opłat za wzrost wartości działek, gdy w wyniku gminnej inwestycji zwiększy się ich wartość, natomiast eksperci i niezależni prawnicy, z którymi konsultowałam problem, przekonują, że prawo nie zobowiązuje, a jedynie daje możliwość nałożenia na mieszkańców tych opłat. Wygląda więc na to, że tym razem władza postanowiła wykorzystać swoje uprawnienia i sięgnąć po pieniądze mieszkańców (to zupełnie odwrotnie niż było w przypadku wysłuchania rodziców z Łośnia).

Co więcej, w strukturach urzędu wyodrębniono już biuro, które ma się zajmować opłatami adiacenckimi i jak przekonywał na sesji prezydent – pracują tam wydelegowani urzędnicy, a biuro „zmierza do profesjonalizacji”. Warto zadać pytanie czy opłata adiacencka dotyczy także terenów ze strefy ekonomicznej w Tucznawie, czy też obciążenia omijają szerokim łukiem przedsiębiorców, skupiając się jedynie na zwykłych mieszkańcach? Dowiemy się tego, jak tylko otrzymam odpowiedź na interpelację w tej sprawie.

Mandat radnej to nie tylko praca w komisji czy głos na sesji Rady Miejskiej. Codziennie angażuję się w sprawy mieszkańców nie tylko swojego okręgu. Dobrze Państwo wiecie, że nie odmawiam pomocy i staram się wszystkimi drogami i wszelkimi sposobami dowiedzieć gdzie leży problem i jak go rozwiązać.

Nie zawsze jest to proste. Przykładem niech będzie zamknięta niedawno z powodu złego stanu technicznego świetlica środowiskowa na Antoniowie. Miejsce niezwykle ważne dla mieszkańców dzielnicy praktycznie z dnia na dzień zostało zamknięte. I znów brakło dialogu i informacji.

Napisałam w sprawie Antoniowa interpelację z prośbą o informacje co było przyczyną zamknięcia ośrodka i ewentualne potwierdzenie plotek, że należący administracyjnie do PKZ obiekt (a zatem do miasta) nie ma podłączenia do kanalizacji i stale jest problem z wylewającymi się fekaliami.

Okazało się, że o przyczynach zamknięcia nikt ze mną nie chciał rozmawiać, prezydent powoływał się jedynie na dokumenty, do których jako radna dostępu na co dzień nie mam. Osobiście więc udałam się do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, by stamtąd wyciągnąć dokumenty i przeczytać w jakim złym stanie technicznym był miejski obiekt. Prezydent potwierdził jedynie, że PKZ jest na etapie uzgadniania kwestii przyłącza.

Wygląda to dziwnie szczególnie w kontekście wezwań jakie ostatnio otrzymują mieszkańcy Dąbrowy Górniczej. Dowiadują się, że termin podpięcia się do kanalizacji mija 30 czerwca, a za jego przekroczenie grożą poważne kary finansowe.

Zgłosili się do mnie mieszkańcy, którzy już wcześniej sami wnioskowali o przyłącze swoich gospodarstw, ale otrzymali odpowiedź odmowną z uwagi na kwestie techniczne. Tymczasem teraz znaleźli się w gronie mieszkańców ponaglanych i straszonych karami. Obecnie jestem na etapie wyjaśniania tych bulwersujących przypadków.

 

Z poważaniem

Katarzyna Zagajska