Za nami lutowa sesja rady miejskiej. Muszę stwierdzić, że choć odbywała się w Walentynki, z miłością i przyjaźnią miała niewiele wspólnego. W dodatku, choć tematu opłaty adiacenckiej nie było w porządku obrad, to zagadnienie zdominowało znaczną część posiedzenia i muszę przyznać, że to z mojej przyczyny.
Trzy dni przed sesją podczas obrad komisji prawno-organizacyjnej tematyka egzekwowania od mieszkańców opłat tytułem wzrostu wartości nieruchomości w związku z przeprowadzeniem przez miasto inwestycji kanalizacyjnych wywołała spore dyskusje. Mówię o temacie głośno już od kilku lat, jestem współinicjatorką zmniejszenia wysokości opłaty adiacenckiej z 50% do 3%. Trzeba jednak pamiętać, że ta obniżka nie obejmuje nieruchomości, na których właściciele mogli podpiąć się do gminnej kanalizacji w okresie obowiązywania pierwszej wersji uchwały.
Ze zdziwieniem odnotowuję komentarze niektórych radnych o sianiu paniki, bo przecież „nikt jeszcze niczego nie zapłacił”, w sytuacji, gdy co najmniej od 2015 roku tą sprawą żyje tylu mieszkańców miasta (zwłaszcza z terenów zielonych) i płaci od kilkuset złotych do kilkunastu tysięcy złotych (choć jak zaznaczył wiceprezydent Marcin Bazylak tych rekordowych, siedmioliczbowych kwot było jak dotąd trzy). Proszę zobaczyć, jakie kwoty wyliczono mieszkańcom, którzy szukają pomocy w biurach poselskich parlamentarzystów: Barbary Chrobak, czy Roberta Warwasa – 5000-7000 złotych to wcale nierzadkie przypadki.
Pojawił się promyk nadziei
Aby uzupełnić informację, pozwolę sobie zaprosić do mojego poprzedniego blogowego artykułu, gdzie zebrałam wszystkie kwestie związane z tematem opłaty adiacenckiej chronologicznie:
http://katarzynazagajska.pl/mozna-wcale-nie-znaczy-trzeba-czyli-rzecz-o-oplacie-adiacenckiej/
Warto poświęcić chwilę także na obejrzenie relacji z posiedzenia komisji: http://www.tvdg.pl/oplata-adiacencka-co-nowego-w-temacie/
W 26 minucie nagrania wnioskuję o to, aby komisja zaapelowała do prezydenta Dąbrowy Górniczej o odstąpienie od egzekwowania opłaty adiacenckiej od mieszkańców wzorem innych miast i gmin, również z województwa śląskiego.
Wniosek nie został przyjęty, ale na komisji padły ważne dla mnie słowa radcy prawnego urzędu miejskiego, który dotąd stał na stanowisku, że nakładanie opłaty adiacenckiej to obowiązek prezydenta. Kiedy pytałam o to, jak to się dzieje, że inne miasta mogą odstąpić od egzekucji, a my nie możemy, pan mecenas powiedział, że musiałby sprawę przeanalizować, „a nawet gdyby doszło do uchylenia uchwały to prawo nie działa wstecz” (mam oczywiście tego pełną świadomość).
Po tych słowach pojawiło się dla mnie światełko nadziei i uznałam, że może warto zawalczyć o zniesienie opłaty adiacenckiej. Zaprosiłam do współpracy radnych: Grzegorza Jaszczurę oraz Jerzego Reszke i w bardzo krótkim czasie opracowaliśmy dwa projekty: projekt uchwały znoszący obie stawki opłaty adiacenckiej oraz apel do prezydenta o nie egzekwowanie opłaty adiacenckiej (na wypadek, gdyby nie powiodło się nam z pierwszym projektem).
Dziękuję niektórym urzędnikom za zaangażowanie
Czasu było niewiele, a na godzinę przed sesją robiliśmy jeszcze poprawki i zbieraliśmy podpisy do karty uzgodnień. Zabrakło chwili na skserowanie opinii prawnika. Chciałabym jednak serdecznie podziękować i pani skarbnik i pani sekretarz i panu mecenasowi – wszyscy działali w tempie ekspresowym i miałam nadzieję, że wszystko się uda. Jak się jednak okazało, nie zdążyliśmy, bo – w pełni zgodnie ze statutem, nad którym zresztą w ubiegłej kadencji sama pracowałam, jako przewodnicząca komisji prawno-organizacyjnej – przewodnicząca Agnieszka Pasternak nie przyjęła naszego projektu z uwagi na formalne braki.
Było mi przykro, bo chciałam nawet szybko wydrukować i skserować opinię prawnika, niestety nie dano mi już szansy i projekty nie weszły pod obrady. W pełni szanuję i rozumiem decyzję przewodniczącej Agnieszki Pasternak, choć chwilę później komendant dąbrowskiej Policji mówił przez 1,5 godziny o bezpieczeństwie w mieście, dodając, że tę samą prezentację można zobaczyć na stronie dąbrowskiej Policji. Gdyby zawężono o kilka minut to wystąpienie, nic by się pewnie nie stało, a być może opłata adiacencka nie byłaby już takim problemem dla choćby części mieszkańców.
Nie potrafię za to zrozumieć dwóch sytuacji: słów radnej Krystyny Chrobot, która stwierdziła, że jest porażona brakiem niewiedzy doświadczonych radnych oraz słów prezydenta Zbigniewa Podrazy, że sytuacja ta była przykładem „niechlujstwa”.
Czasem spójrzmy też na siebie
Odpowiem klasycznie: nie popełnia błędów ten, kto nic nie robi. W sprawę opłaty adicenckiej angażuję się całym sercem, odbieram telefony, jeżdżę do mieszkańców, przyjmuję ich w domu, szukam ekspertów, którzy będą potrafili przedłożyć prezydentowi odpowiednie argumenty, że nie ma obowiązku pobierania opłat adiacenckich, przeczesuję internet, kontaktuję się z innymi gminami. Trudno odmówić mi zaangażowania i wiedzy na ten temat.
W tym wszystkim brak karty uzgodnień i czasu na skserowanie w 25 egzemplarzach opinii prawnika nie wydaje mi się niechlujstwem, a już tym bardziej w porównaniu do inwestycji za 600 milionów złotych, w ramach której powstaje przy moim domu podłączenie do kanalizacji na wysokości 1,3 metra, czyli zbyt płytko, żebym mogła się podłączyć. To nie jedyny taki kuriozalny przypadek.
Dlatego może zaczniemy rzucać tego typu słowa, spójrzmy przez chwilę również na siebie.
Wracając jednak do tematu naszych projektów uchwał: wyciągając wnioski z lutowej sesji i chcąc zachować pełen profesjonalizm już zaczęliśmy przygotowywać poprawione projekty, które przedstawimy na sesji 21 marca. Co nie udało się w Walentynki, może uda się w pierwszy dzień wiosny
Będzie dogrywka
Przy okazji mam nadzieję, że projekt poprą również radni z klubu DWS, szczególnie z racji dobrze znanego w mieście zaangażowania przewodniczącego Edwarda Bobera w sprawy mieszkańców terenów zielonych. Także liczę na to, że zmobilizujemy się i będzie nas więcej.
Argumentów przeciwko zniesieniu opłaty adiacenckiej, że prawo nie działa wstecz i dlatego nie warto głosować „za”, nie przyjmuję. Jeśli nie zrobimy nic, sytuacja się nie zmieni również w przypadku kolejnych inwestycji.
Całość sesji można obejrzeć tu: http://obrady.dabrowa-gornicza.pl/
Należy wejść w sesje archiwalne, wybrać 2018 rok, a potem przejść do lutowego posiedzenia i wybrać plik nr 3 – tam znajduje się część merytoryczna obrad (dyskusja o wprowadzeniu naszych projektów uchwał jest na samym początku, natomiast wystąpienia zaczynają się po ok. 3h:10min:10s. Warto obejrzeć do końca.
Na sesji lutowej złożyłam jeszcze jedną ważna dla mnie interpelację. Zauważyłam, że w planach jest zburzenie pawilonu nr IV Zespołu Szkół Zawodowych Sztygarka. Przypomnę tylko, że to obiekt objęty ochroną konserwatora zabytków, a obowiązkiem miasta jest dbanie o tego typu budynki, zahamowanie procesu ich degradacji. Szkoda wielka, że budynek jednej z najstarszych szkół w Polsce znalazł się w takim stanie, nawet jeśli w planach jest jego budowa i odtworzenie. Zobaczymy, jaka będzie odpowiedź prezydenta.
Katarzyna Zagajska